Zlot Zimnowojenny powrócił do Kołobrzegu. To dobra okazja do pokazania historii, której na próżno szukać w polskich muzeach, a wielka szkoda, bo to historia prawdziwa.
Gdy 6 lat temu, razem z kolegami z GRH Wybrzeże i przy patronacie starosty kołobrzeskiego Tomasza Tamborskiego, tworzyliśmy Zlot Zimnowojenny, liczyliśmy na rozwój tej imprezy i możliwość prezentacji historii w Kołobrzegu. Udało się tylko dwa razy, choć II Zlot był największą imprezą tego typu w historii miasta. Niestety, brak terenu pod zlot spowodował, że została ona przeniesiona do Poborska, gdzie znajduje się Muzeum Zimnej Wojny. Niestety, w Podorsku, ze względu na ograniczoną powierzchnię leśną, zlot rozwijać się nie mógł. Co więcej, 50 kilometrów od Kołobrzegu, impreza nie mogła liczyć na właściwe zainteresowanie publiczności.
Tym bardziej cieszy fakt, że zlot powrócił nad morze. Po 6 latach możemy pochwalić się działaniem kolejnej już grupy rekonstrukcyjnej – GRH Kołobrzeg, która powstała 5 lat temu, a było to właśnie pokłosiem I Zlotu. Mamy auto GAZ69, mamy coraz więcej sprzętu. Ponadto, mamy historyczne tradycje, gdyż rekonstruujemy 28 Pułk Zmechanizowany, a więc jednostkę Garnizonu Kołobrzeg. To wszystko dzieje się, pomimo, że w większości muzeów, w tym w Kołobrzegu, historii Wojska Polskiego, tak zwanego ludowego, nie zobaczymy na stałych wystawach. Od tego jest zlot, gdzie historia żyje. Mundury z różnych epok (deszczyk, moro, żaba), szeroki przekrój wojskowego wyposażenia i pojazdów. A wszystko to sprawne i jeżdżące, najczęściej na żółtych tablicach, a więc zabytkowe. Cieszy fakt spotkania z publicznością, szczególnie z najmłodszymi, a także z byłymi już żołnierzami. Jest też nowe miejsce: Port Jachtowy. Co przyniesie kolejny rok, zobaczymy…