Kilka lat temu zainteresował mnie Maciej von Krockow. Niezwykle ciekawa postać, wielki dyplomata, Pomorzanin, służący polskiemu królowi, mieszkaniec Kołobrzegu. Ale nie wszystko było takie oczywiste.
Był problem ze znalezieniem informacji o tym człowieku. Maciej von Krockow? Nie ma kogoś takiego. Maciej Krokowski? Powodzenia... Z pomocą przyszedł ksiądz Piotr Zieliński, rektor małego kościoła nad rzeką, który jeszcze bardziej zainteresował mnie tą postacią, co więcej, wspólnie zaczęliśmy poszukiwać informacji o tej osobie. W końcu miała zostać pochowana w małym kościele. W sobotę 23 maja udało się znaleźć jego potencjalny pochówek.
Kościół Niepokalanego Poczęcia NMP powstał pod koniec XV lub na początku XVI wieku. Był jednym z trzech średniowiecznych kościołów wewnątrz murów miejskich, obok kościoła mariackiego i kościoła Św. Ducha. Była to budowla salowa, kryta dachem, z sygnaturką pośrodku. Uszkodzony podczas ogromnego pożaru w 1630 roku. Oddano go do użytku w 1649 roku, po odbudowie ze środków biskupa kamieńskiego księcia Ernesta Bogusława von Croy. Od 1653 roku wraz z powstaniem Twierdzy Kołobrzeg, stał się kościołem garnizonowym. W 1657 roku ponownie zniszczony w wyniku wybuchu Baszty Prochowej nad Parsętą. Kolejne nabożeństwo odprawiono w nim w 1670 roku, a naprawy trwały kolejne lata. W 1675 roku pochowano w jego wnętrzu Macieja von Krockowa. Uszkodzony podczas kolejnych oblężeń wojny siedmioletniej i wojny prusko-francuskiej w czasie oblężenia francuskiego w 1807 roku. W 1843 roku zapadła o jego rozbiórce. Zbudowany na nowo na średniowiecznym korzeniu i oddany do użytku w 1852 roku. Przetrwał walki o miasto w marcu 1945 roku i stał się świątynią parafialną Parafii Św. Marcina.
Maciej von Krockow (1600-1675) – pochodzi ze słynnego rodu Krokowskich z Krokowej. Herbem rodu jest trąba skierowana wylotem w lewo, stojąca na dwóch ptasich nogach ze szponami, zaś nad hełmem w koronie znajdują się dwie zbrojne ręce z dłońmi złożonymi do góry. Jego dziadek – Reinhold von Krockow, służył królowi Francji Henrykowi II Walezjuszowi, a następnie Zygmuntowi II Augustowi i Zygmuntowi III Wazie. Jego ojciec, Jerzy von Krockow, organizował pogrzeb księcia Barnima XI i Bogusława XIII. W 1627 roku, reprezentując interesy Bogusława XIV, posłował wówczas do hetmana polnego koronnego Stanisława Koniecpolskiego, aby ten powstrzymał się od przejazdu ze swoimi wojskami przez tereny Pomorza. Sam Maciej, służył jako dyplomata na dworze księcia pomorskiego Bogusława XIV. W 1637 roku udał się do Kostrzyna, aby powiadomić elektora Brandenburgii - Georga Wilhelma Hohenzollerna, że zmarł książę Bogusław XIV. W latach 1646-1648 reprezentował polskie interesy na rokowaniach pokojowych w Westfalii, posiadając kreadytywę króla polskiego Władysława IV. Cieszył się także zaufaniem króla Jana Kazimierza. Kolejny przedstawiciel dynastii Wazów na polskim tronie uhonorował jego służbę na konferencji westfalskiej swoim portretem wysadzanym diamentami. W nowym realiach politycznych wybrał służbę dla Brandenburgii, reprezentując interesy wielkiego elektora Fryderyka Wilhelma I. Za zasługi w służbie dyplomatycznej, uzyskał m.in. tytuł honorowego proboszcza kołobrzeskiej kolegiaty. Do Kołobrzegu przeprowadził się w 1654 roku, gdzie został dyrektorem tutejszego sądu. Król Polski Jan Kazimierz, a także Król Danii Fryderyk III Oldenburg, proponowali mu pracę w swoich służbach dyplomatycznych. Książę meklemburski Chrystian Ludwik I zaproponował mu objęcie urzędu kanclerza. Wszystkim odmówił i pozostał w Twierdzy Kołobrzeg. Zmarł 16 marca 1675 roku. Ponieważ był kalwinem, luterański pastor kolegiaty – Johann Colberg, odmówił pochowania go w tej świątyni, choć jego ciało spoczęło już w krypcie. Przez kilka tygodni trwał spór co do samej osoby dyplomaty i tych, którzy chcieli pochówki w głównej świątyni miejskiej. Ostatecznie, ze względu na upór pastora, Maciej von Krockow został pochowany w małym kościele nad rzeką. Uroczysty pogrzeb odbył się 1 czerwca 1675 roku. W prezbiterium kolegiaty do XIX wieku wisiał jego portret.
Powstało jednakże pytanie, czy Maciej von Krockow nadal pochowany jest w małym kościele? Czy w czasie przebudowy kościoła usunięto jego ciało? Dokąd prowadzi wejście w nawie głównej osłonięte drewnianymi klocami? Czy kościół ma podziemia? Świadczy o tym jego usytuowanie: na podmurówce nad rzeką. Aby na te pytania odpowiedzieć, niezbędne stało się przeprowadzenie badań nieinwazyjnych. Tu z pomocą przyszło Muzeum Oręża Polskiego, a także dr hab. Andrzej Ossowski. Dzisiejsze badania zostały przeprowadzone także we współpracy Grupy Eksploracyjno-Poszukiwawczej „Parsęta”. Okazało się, że ściany zewnętrzne: północna i południa (kościół jest orientowany) wznoszą się na starym fundamencie, który zachodzi do wnętrza kościoła, powodując widoczny spadek posadzki. W środku nawy głównej znajduje się wejście do poziomu poniżej posadzki. Po zdjęciu dębowych klepek widoczna jest obmurówka konstrukcji i zasypana piwnica. Analiza wyników badania georadarem wskazuje, jak tłumaczy dr hab. Andrzej Ossowski, że w południowo-zachodniej części nawy głównej występują anomalie typowe dla budowli funeralnej, jaką jest krypta. Jest wysoce prawdopodobne, że w tym miejscu właśnie pochowany jest Maciej von Krockow. Warto pamiętać, że nie jest to typowa krypta, będąca podziemiem czy piwnicą, jak na przykład w bazylice, gdzie spoczywa kardynał nominat Ignacy Jeż. Była to prawdopodobnie krypta murowana, zamulana. W dodatku, podczas odbudowy kościoła w 1852 roku, została zasypana ziemią i gruzem.
Można by pokusić się o badania sondażowe w kościele, jednakże, pamiętać należy, że to przede wszystkim miejsce modlitwy, a poza tym, jak zwraca uwagę ksiądz Piotr Zieliński, sam von Krockow na swojej tablicy nagrobne kazał wyryć informację, aby dać pokój jego doczesnym szczątkom.